NaszWłocławek.pl

Włocławski Portal Informacyjny

Jacek Bieniecki

Jacek Bieniecki vel. „BiNiOL”
President klubu motocyklowego GREMIUM M/C Włocławek
Przedstawiciel Rady Kongresu Polskich Klubów Motocyklowych w woj. kujawsko-pomorskim.
Koordynator akcji „Motoserce” na województwo kujawsko-pomorskie.
Motocyklista z Pasją.

Dziękuje że zechciałeś odpowiedzieć na kilka moich pytań.
Zacznę od banalnego ale tradycyjnie już zadawanego przeze mnie jako pierwsze pytania. Co jest twoją największą pasją?

Odpowiem krótko, że jest to szeroko pojęty „klubizm motocyklowy”, czyli wszystko to co wiąże się z moją aktywnością jako członka i presidenta oddziału klubu motocyklowego GREMIUM M/C – jednego z największych klubów motocyklowych w Polsce, Europie i na Swiecie. Spraw z tym związanych jest aż nadto żeby obdzielić niejednego „pasjonata”.

Mógłbyś w kilku zdaniach przybliżyć nam nieco, czym jest Gremium M/C Włocławek

Gremium M/C jest przede wszystkim klubem motocyklowym w pełnym tych słów znaczeniu. Jako całość tworzy strukturę składającą się z około 130 jednostek – oddziałów na świecie i jeden z nich znajduje się właśnie we Włocławku. Proces tworzenia rozpoczął się na początku wieku i zaowocował powstaniem naszego oddziału jako odrębnej jednostki w roku 2006. Początki były trudne, bo zaczynałem sam – jako jedyny „zainteresowany” w województwie przechodziłem kolejne etapy w oddziale GREMIUM M/C Łódź. Kilka lat pracy zajęło mi poskładanie odpowiedniej ekipy, aby oddział mógł zacząć funkcjonować samodzielnie. Obecnie tworzymy grupę blisko 30 osób będących na różnych etapach „wtajemniczenia”. Siedziba naszego oddziału mieści się pod Włocławkiem, w zabytkowej stajni na terenie kompleksu dworsko-parkowego, którym opiekujemy się od roku. Zainteresowanych większą ilością informacji zapraszam na naszą stronę internetową – www.wloclawek.gremium.pl oraz na stronę ogólną Gremium M/C Poland – www.gremium.pl

Wasze symbole są dla Was bardzo ważne. O wiele z nich musicie zabiegać i na nie zasłużyć, często są one wynikiem wielu wyrzeczeń i nawet kilku lat ciężkiej pracy. Jednak kilka z nich jest źle przez ludzi nie znających Was, kojarzona jak np. Krzyż czy wyciągnięta do góry zaciśnięta pięść.

Naszywki czyli „barwy” są dla każdego z nas niezwykle ważne. Przede wszystkim nie są to rzeczy, które można sobie zwyczajnie kupić. Dokładnie tak jak powiedziałeś – potrzeba czasu aby udowodnić że jest się godnym zaufania Klubu i na takiej właśnie zasadzie otrzymuje się prawo ich noszenia. Jest to proces stopniowy, postępujący etapami i trwający wiele miesięcy i lat. Nic dziwnego, że ludzie, którzy pracują na swoje barwy są potem „drażliwi” jeśli ktoś nie potrafi ich uszanować. Nawet dla mnie są jeszcze naszywki, o które będę mógł zabiegać dopiero za jakiś czas. W barwach noszonych na plecach mamy pięść wyciągniętą na tle wschodzącego słońca, która symbolizuje siłę Klubu. Jeśli chodzi o krzyż, to wymaga to sięgnięcia w historię. Gremium M/C powstało w 1972 r. jako chrześcijański klub motocyklowy, stąd właśnie krzyż, który w pierwotnych barwach miał dokładnie kształt krzyża chrześcijańskiego. Dynamiczny rozwój spowodował, że Klub zaczął swoim zasięgiem obejmować tereny i ludzi o różnych przekonaniach religijnych. Powiem tylko, że np. w pewnym okresie na muzułmańskich terenach dawnej Jugosławii za noszenie symboli chrześcijańskich można było zostać zwyczajnie zastrzelonym… Mam tu na myśli nasze oddziały na terenie Bośni i Hercegowiny. Spowodowało to zmianę szaty graficznej symboli klubowych w 2005r. do obecnej formy.

Jak odbieracie to gdy porównuje się Was czasami do groźnych gangów motocyklowych zwłaszcza tych z filmów amerykańskich?

Reprezentujemy sobą jakiś porządek, zawsze sobie pomagamy, nie dajemy sobie „w kaszę dmuchać” i mamy swoje wewnętrzne reguły, którymi się kierujemy. Jesteśmy pod pewnymi względami zamkniętym gronem ludzi. Poprostu taki jest nasz świat, ale niektórym może się to kojarzyć gangsterką, kodeksem więziennym itp. Szkoda, że tych skojarzeń nie pozostawiają dla siebie, tylko produkują mity i puszczają je w obieg. Powiem od siebie, że chyba nauczyłem się z tym żyć i coraz mniej mi przeszkadzają czyjeś domysły i bzdurne historyjki na mój temat. Co jakiś czas pojawiają się w mediach różne rewelacje na temat klubów motocyklowych jako typowych organizacji przestępczych – mnie to osobiście obraża, ale też niewiele mogę z tym zrobić, więc nie będę się tym zbyt mocno denerwował.

Znam Cie od prawie roku i mogę powiedzieć że jesteś jednak osobą wyrozumiałą, miłą i tolerancyjną. Wiem że jesteście twardymi facetami na swych wspaniałych maszynach ale to nie tak do końca. Wielu ludzi nie wie że macie też wbrew pozorom miękkie serca, że robicie wiele dla dzieci. Mam tu na myśli akcje Motoserce której jesteś regionalnym koordynatorem czy też takich bardzo mało medialnych wydarzeń bo bez palenia gumy i zbędnego rozgłosu odwiedzacie przed świętami dzieciaki z domu dziecka wręczając im paczki i długo razem z nimi rozmawiacie…

Dziękuję za komplement :-). Tak to właśnie jest, że twardzi jesteśmy tylko w stosunku do tych, którzy sobie na to „zasłużyli”, a pochylamy się nad losem tych którzy pomocy potrzebują i kiedy tylko jesteśmy w stanie im ją zaoferować. Nieszczęście dzieci to sprawa, która powinna wzruszać każdego więc i my niekiedy staramy się dać coś od siebie. Czasem wystarczy sama wizyta na motocyklach, tak jak to było latem w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie. Widok ciężkich motocykli to dla takich dzieciaków odskocznia od problemów i powód do marzeń, które są przecież dla nich tak ważne. Jeśli chodzi o „Motoserce”, to jest to akcja zorganizowana przez cały Kongres Polskich Klubów Motocyklowych i tutaj potrzeba jest więcej wysiłku. Celem jest zbiórka jak największej ilości krwi dla chorych dzieci i staramy się zrobić wszystko żeby zachęcić maksymalną ilość potencjalnych krwiodawców. Przy okazji zapraszam wszystkich na stronę www.motoserce.pl , na której można znaleźć informacje na temat akcji w całym kraju.
Pytałeś dlaczego na naszych imprezach nie ma palenia gumy, wożenia dzieci i gapiów oraz jazdy na jednym kole. Powód jest prosty – nie chcemy żeby komuś stała się krzywda. Foliowa taśma nie wystarczy żeby zatrzymać motocykl, który może „uciec” kierowcy podczas takiego pokazu, a rozgrzany kolektor wydechowy w zetknięciu z dzecięcą rączką to gotowa tragedia… Nie chcemy tego robić prowizorycznie, a prawidłowe zabezpieczenie takich atrakcji to jednocześnie marnotrawienie wysiłku, który można przeznaczyć na właściwy cel. Poza tym jeśli robimy coś dla dzieci, to nie my ale one mają się czuć jak „gwiazdy wieczoru”.

Czy twoim zdaniem jest możliwe aby także inne kluby z poza M/C mogły z Wami współpracować np. przy akcji Motoserce i innych tego typu?

To wszystko zależy od tego czy ktoś naprawdę ma ochotę nam pomóc. W zeszłym roku pomógł nam przy Motosercu klub motocyklowy z Golubia-Dobrzynia organizując wystawę motocykli zabytkowych. Zgłosili się do nas z propozycją tuż przed akcją i nikomu nawet nie przyszło do głowy żeby nie pozwolić im w niej uczestniczyć. Inny przykład to nasza współpraca z grupą paintball’ową „Diablo Team”, z którą razem byliśmy z mikołajkową wizytą w domu dziecka. Jeśli ktoś ma szczere intencje żeby pomóc nam pomagać innym, to jest u nas mile widzianym gościem. To samo oczywiście w drugą stronę – jeśli tylko możemy, pomagamy tym którzy nas o to proszą. Smutne jest przy takich akcjach to, że szczerych chęci pomocy jest „jak na lekarstwo”, ale za to chętnych żeby dopisać się do listy tzw. „ojców sukcesu” nie brakuje….

Ty jak i wielu z twoich przyjaciół z M/C oprócz wspaniałej pasji macie też własne życie, jesteście częścią naszego społeczeństwa, np. lekarzami, muzykami, plastykami itd.?

Właściwie powiedziałeś o nas wszystko w samym pytaniu. Wiek, status materialny, wykształcenie itp. nie mają w zasadzie wpływu na „karierę klubową”, więc poza pacownikami służb mundurowych znajdziesz wśród członków Gremium M/C Poland pełen przekrój polskiego społeczeństwa: właścicieli dużych i małych firm, mechaników, dekarzy, prezesów firm, hydraulików, dyrektorów, kierowców itp.itd. Od tej strony patrząc jesteśmy normalnymi śmiertelnikami. Łączy nas Klub i zasady, którymi się kierujemy – dla każdego są one takie same.

Jak twoją pasję i twoją nieobecność w domu znosi rodzina?

Trudne pytanie… Wszystko polega na wyrozumiałości, za którą dziękuję swojej żonie, która wie jak ważne są dla mnie sprawy związane z Klubem. Cały czas staram się jak najbardziej sprawiedliwie dzielić czas pomiędzy tymi sferami mojego życia, ale wiadomo, że bywają okresy kiedy znikam na dłużej i wtedy oczywiście pojawia się tęsknota.

Wybacz ale muszę o to zapytać.
W zaciszu garażu składasz piękny trzy kołowy motor. Powiedz co to takiego i kiedy końcu wyruszysz nim w świat. ;)

Pozwolisz, że trochę to sprostuję. Obowiązki dnia codziennego i sprawy klubowe nie pozwalają mi już na poświęcanie czasu pracom „garażowym”, więc zmuszony jestem realizować swoje pomysły przy pomocy zaprzyjaźnionych mechaników. Jest w tym oczywiście pewien pierwiastek mojej pracy i pomysłów, ale uczciwie mówiąc to ktoś za mnie odwala prawie całą robotę. Obecny projekt, który mam nadzieję niedługo potoczy się na własnych kołach, to tzw. „trajka” czyli motocykl trójkołowy, zbudowany na bazie legendarnego Volkswagena „garbusa”. Staram się aby całość była w miarę „minimalistyczna” bez zdobniczych fajerwerków i zbędnych ozdobników. Ma być konkretnie, treściwie i funkcjonalnie – solidna rama, grube zawieszenie, szerokie koła, dużo czerni w różnych formach, trochę chromowanych elementów. Będzie to mój pierwszy motocykl tego typu (po kilkudziesięciu na 2 kołach) i mam nadzieję, że uda mi się na nim w miarę bezawaryjnie zrealizować plany wyjazdów na rok 2010. Jeśli nie będzie żadnych nieprzewidzianych niespodzianek, to za około miesiąc motocykl powinien być gotowy i będę mógł Ci się nim pochwalić. Powiem jeszcze, że w tym roku w naszym oddziale pojawią się dwa takie pojazdy, a mamy w swoich garażach więcej ciekawostek – między innymi motocykl zbudowany w amerykańskim stylu (bardzo długi i niski) na bazie silnika V4 z samochodu „Zaporożec”. Znalazłoby się też coś dla miłośników dużych dawek adrenaliny – motocykl z instalacją podtlenku azotu o mocy ponad 200 koni mechanicznych. Staramy się żeby nasze motocykle były nietuzinkowe, więc jeśli gdzieś się pojawiamy większą grupą, to zawsze jest na co popatrzeć. Należy pamiętać tylko, że naklejki – „za siadanie i kręcenie manetą walę w pysk bez ostrzeżenia” umieszczamy na swoich motocyklach nie tylko dla ozdoby… ;-).

"Trajka" - tak wygląda już gotowa (10.03.2010)
„Trajka” – tak wygląda już gotowa (10.03.2010)

Kluby motocyklowe organizują rozmaite zloty.
Może powiedz kilka słów na ich temat, tak aby rozwiać choć kilka z mitów na temat zlotów M/C?

Jakie są zloty klubów MC? Przede wszystkim panuje na nich porządek. Kluby te mają wieloletnie doświadczenie w organizowaniu takich imprez więc doskonale wiedzą jak ma to wyglądać, żeby ludzie dobrze i bezpiecznie mogli przeżyć tych kilka dni w swoim towarzystwie. Na zorganizowanie takich zlotów kluby te przeznaczają duże środki, więc zwykle możemy spodziewać się na scenie dobrych zespołów, ładnych dziewcząt i wartościowych nagród. Są to w pełni profesjonalnie przygotowywane imprezy, więc nikt nie będzie zawiedziony, jeśli zaplanuje sobie wyjazd na taki zlot. Można tam wręcz bawić się rodzinnie, a widok małych dzieci nie jest niczym niezwykłym. Oczywiście zawsze znajdą się ludzie, którym głównie chodzi o uprawianie na zlotach „wolnej amerykanki” w róznych formach – powiedzmy jazda motocyklem po 10 piwach pomiędzy namiotami. W takich sytuacjach zwyczajnie zabieramy kluczyki od motocykla i oddajemy zainteresowanemu nazajutrz po uprzednim badaniu alkomatem. Takim ludziom zloty MC nigdy nie przypadną do gustu. Mity na temat klubów MC i imprez przez nie organizowanych były, są i cały czas powstają nowe, więc sprostowania tych historyjek nie mają większego sensu – zaraz powstaną następne. Tak jak powiedziałem Ci wcześniej – jesteśmy w pewnym stopniu grupą zamkniętą, więc zawsze znajdzie się ktoś, kto ze skrawków informacji i własnej wyobraźni poskłada sobie jakąś swoją „wersję wydarzeń” i puści ją w obieg (często ze zwyczajnej złośliwości)…

Czy gdy wracasz ze zlotu klubów M/C lub po dłuższej nie obecności we Włocławku i widzisz napis WŁOCŁAWEK to myślisz sobie czasem: „nie ma to jak w domu”? :)

Urodziłem się i całe życie mieszkam we Włocławku. Ważne jest żeby mieć gdzie wracać z podróży tych dalekich i nawet tych całkiem bliskich. Tu jest mój dom, rodzina, grób ojca i tu jestem „u siebie”, więc tu zawsze wracam wypatrując właśnie tej tablicy z napisem „Włocławek”.

Trochę Ci zazdroszczę tego poczucia wolności, szumu wiatru w uszach, widoku drogi jak wstęgi wijącej się po horyzont, zmieniających się wokoło krajobrazów i tego nieodłącznie towarzyszącego, pięknego warkotu motoru…
Dziękuje za rozmowę, życzę dalszych sukcesów i zawsze bezpiecznego powrotu.

Również dziękuję. Mam nadzieję, że nasza rozmowa przybliży czytającym świat ludzi jeżdżacych motocyklami w klubowych kamizelkach.

Też mam taką nadzieję. Dziękuje.

Tomasz Popowski
16.01.2010