NaszWłocławek.pl

Włocławski Portal Internetowy

Obyśmy zdążyli przed katastrofą

Rozmowa z profesorem Zygmuntem Babińskim, dyrektorem Instytutu Geografii Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, jednym z najwybitniejszych polskich specjalistów w dziedzinie hydrologii.

Przeciwnicy budowy drugiego stopnia wodnego na Wiśle poniżej Włocławka mówią o szkodach dla środowiska naturalnego, które ta inwestycja może przynieść. Czy Pan podziela te obawy?

Taka inwestycja, tak jak każdy przypadek przegrodzenia rzeki zaporą, wpłynie na zmiany środowiska przyrodniczego. Ten wpływ będzie jednak znacznie mniejszy, mniej niebezpieczny dla środowiska i ludzi, niż oddziaływanie istniejącego Zbiornika Włocławskiego. Wynika to zarówno z wielkości planowanego stopnia, jak i z jego usytuowania w stosunku do morfologii dna koryta i budowy geologicznej terenów przyległych. Nowy stopień miałby powstać w warunkach niższego piętrzenia wód (o ponad 4 metry), co sprawia, że jego rozmiary nie przekroczyłyby jednej trzeciej rozmiarów morfometrycznych obecnej zapory. To znacznie ograniczy takie szkodliwe dla środowiska zjawiska, jak zmiany stosunków wodnych w tak zwanych obszarach depresyjnych, procesy abrazyjne (erozja wiatrowa) brzegu zbiornika czy osuwiska. Procesy osuwiskowe, które uaktywniły się w początkowej fazie funkcjonowania Zbiornika Włocławskiego na wysokim, wysoczyznowym prawym brzegu, w sposób szczególnie niebezpieczny uwidoczniły się w rejonie Płocka i Dobrzynia nad Wisłą. W przypadku planowanego zbiornika proces ograniczamy wyłącznie do niżej położonej części Nieszawy. Nie wystąpi natomiast w strefie planowanej inwestycji także niebezpieczny proces kumulacji w zbiorniku tak zwanego rumowiska wleczonego. Następstwem takiego procesu była powódź zatorowa w 1982 roku w Płocku. Zaś erozja korytowa poniżej zapory, ze względu na inne rozwiązania techniczne, jak również pracę elektrowni, będzie miała łagodniejszy przebieg. W sumie, planowany drugi stopień wodny poniżej zapory we Włocławku będzie oddziaływał w sposób zdecydowanie mniej intensywny na środowisko niż jego wyżej usytuowany poprzednik.

Mówi się, że konieczność budowy drugiego stopnia to kwestia bezpieczeństwa okolic Włocławka. Czy może to Pan wyjaśnić?

Ponadczterdziestoletnie funkcjonowanie stopnia wodnego we Włocławku, zaplanowanego początkowo w systemie kaskadowym (miał funkcjonować jako element kilkustopniowej kaskady – red. „Wywiadu tygodnia”), poprzez intensywny proces erozji wgłębnej koryta poniżej zbiornika, przyczyniło się do nieodwracalnych zmian dna doliny. W ich efekcie szereg budowli hydrotechnicznych i innych elementów infrastruktury uległo dewastacji, aż do trwałych uszkodzeń włącznie. Dotyczy to zarówno samej zapory czołowej stopnia wodnego we Włocławku, jak i niżej położonych obiektów infrastrukturalnych: mostu drogowego, lewobrzeżnego bulwaru miejskiego, rurociągu PERN-u (chodzi o rurociąg Przedsiębiorstwa Eksploatacji Rurociągów Naftowych, jednoosobowej spółki Skarbu Państwa, zajmującej się eksploatacją urządzeń do przesyłu paliw płynnych – red. „Wywiadu tygodnia”) i kabli telefonicznych. (Przebiegający w tym rejonie Rurociąg Jamalski szczęśliwie jest na razie bezpieczny.) Jak niebezpieczny dla tego typu budowli jest proces erozji wgłębnej koryta, niech świadczy choćby niedawne pęknięcie czwartego filaru mostu i towarzyszące mu przemieszczenie drogi. Choć przeprowadzono niezbędny remont, pozostałe filary są w dalszym ciągu zagrożone. Brzemienna w skutki była też awaria rurociągu PERN-u na początku grudnia 2007 roku, która zakończyła się katastrofą ekologiczną w postaci wylewu ropy. Celem tymczasowego zabezpieczenia zapory czołowej przed  zawaleniem wybudowano w odległości pół kilometra próg wyrównawczy, który na razie zabezpiecza jazy i elektrownię przed nadmierną erozją wgłębną, jednak nie ma wpływu na to, co czyni proces erozji wgłębnej w dół rzeki. Problemu tego nie rozwiąże także planowany próg poniżej mostu drogowego. Biorąc pod uwagę fakt permanentnego pogłębiania się dna koryta poniżej zapory, jedynym rozwiązaniem jest utworzenie kolejnego zbiornika, podpierającego zaporę we Włocławku. Zbiornik drugiego stopnia jest gwarantem bezpieczeństwa dla całego dolnego odcinka oraz dla zabudowy, mieszczącej się w strefie ewentualnej fali powodziowej, spowodowanej przerwaniem zapory. Należy jednoznacznie stwierdzić, że wszelkie tymczasowe zabezpieczenia, przy braku ich zdecydowanego finansowania, są tylko doraźnym rozwiązaniem.

Budowa nowej zapory to wielka inwestycja infrastrukturalna, która miałaby pozytywne skutki dla gospodarki regionu, w tym także pozytywne skutki dla regionalnego rynku pracy. Czy, Pańskim zdaniem, można już mówić o tym, że po etapie ogólnych rozmów na ten temat przeszliśmy wreszcie do fazy rozstrzygnięć i konkretnych posunięć?

Trwająca niemal od momentu oddania do użytku Zbiornika Włocławskiego dyskusja na temat budowy kolejnego zbiornika wyrównawczego, nie doczekała się, niestety, do chwili obecnej pozytywnego rozstrzygnięcia. Projekt kilkakrotnie odrzucano. Za każdym razem decydujące okazywały się niczym nieuzasadnione protesty mniejszościowych grup ekologów, którzy skutecznie przekonywali decydentów o szkodliwości tej inwestycji. W tym celu kolportowali informacje o „złej reputacji” tego rodzaju budowli (zwykle chodziło o obiekty wadliwie zlokalizowane). Pamiętam też „argument”, że na przykład w USA już się stopni wodnych nie buduje. Dostarczyciele tej rewelacji „zapomnieli” dodać, że tam rzeki zostały już w znacznym stopniu skaskadowane. I najważniejsze: nie znalazł się poważny inwestor, który w sposób zdecydowany podjąłby się kontynuacji zabudowy dolnej Wisły.

Mam nadzieję, że list intencyjny, podpisany pod koniec 2009 roku przez marszałka Całbeckiego i przedstawicieli wiodącej w Polsce firmy energetycznej Energa – najpoważniejszy, jak na razie, krok w kierunku realizacji inwestycji – okaże się przełomem. Zamierzenie to posiada przecież obecnie poparcie społeczeństwa i administracji, a także środowisk naukowych i technicznych. Należy tylko mieć nadzieję, że przystąpienie do realizacji budowy nowego stopnia wyprzedzi ewentualną katastrofę spowodowaną przerwaniem tamy we Włocławku.

Beata Krzemińska
Rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego