NaszWłocławek.pl

Włocławski Portal Internetowy

Niech się dzieje „Boża magia”!

źródło: wikipedia.pl

Rozmowa z księdzem biskupem Wiesławem A. Meringiem, ordynariuszem Diecezji Włocławskiej.

Boże Narodzenie to czas szczególny, okres radosnej refleksji i rodzinnych spotkań. Co, zdaniem Księdza Biskupa, sprawia, że co roku poddajemy się ich „magii”?

Niezwykłą aurę Świąt Narodzenia Pańskiego stanowi, paradoksalnie, ich „zwykłość”, powszedniość: oto przychodzi na świat nowy człowiek, rodzi się Dziecko, i to w bardzo przeciętnych warunkach. Dopiero oczy wiary ukazują, że ten Nowy Człowiek jest Bogiem; nie tylko Synem Maryi, lecz także ukrytym w bezdomności, biedzie, w doświadczeniu ludzkiej obojętności – Odwiecznym Synem Ojca Niebieskiego. Niemowlęcia trudno się obawiać, ono wywołuje zdecydowanie więcej odruchów serca niż wrogości. Jest w Tajemnicy Narodzenia Pana Jezusa rodzaj Bożego „magnesu”, przyciągania uwagi ludzkiego serca, swoistego „zniewolenia” bezradnością, niemocą i płaczem Boga. A poruszyć serce dziś trudno. Boimy się okazywać wzruszenie, lękamy się, że ktoś kolejny raz mógłby nas zawieść, wykorzystać, zranić.

Betlejem i ta Noc potrafią realia i nas samych trochę ocieplić. Choćby na kilkanaście godzin, a może na kilka dni stajemy się dla siebie nawzajem lepsi. Niechby więc ta „Boża magia” płynąca z rozważania Narodzin trwała jak najdłużej – tym samym wokół nas będzie cieplej.

Co zrobić, by ochronić duchowy wymiar Świąt i ustrzec go przed nacierającą zewsząd komercją?

Boję się, że już nie ochronimy Świąt w wymiarze społecznym. O wiele łatwiej kupić prezent, najeść się, wypocząć – niż poddać pogłębionej refleksji. To nie jest niemożliwe, ale zwyczajnie trudniejsze. A człowiek woli to, co błyszczące, przyjemne, prostsze. Wymowę i znaczenie Świąt Bożego Narodzenia może ocalić tylko osobisty wysiłek każdego z nas, narzekania kaznodziei nie pomogą. Zbyt potężne są zainteresowane zmasowanymi przedświątecznymi zakupami siły ekonomiczne. Prawie wszystko dostajemy po uiszczeniu zapłaty. A że nie da się kupić przyjaźni, serca, pokoju, duchowej radości, miłości?! Pewnie to już wiemy; przez jakiś czas nawet uda się tak ułomnie żyć. Przyjdzie jednak chwila kiedy On się upomni o swoje miejsce, czyli serce człowieka. I to niesie największą nadzieję!

Czy zechciałby Ksiądz Biskup podzielić się z nami swoim najpiękniejszym świątecznym wspomnieniem?

Było ich sporo, bo wiele już mam za sobą lat życia. Jedno z nich łączy się z Lüneburgiem (70-tysięczne miasto w niemieckiej Dolnej Saksonii – przyp. red. „Wywiadu tygodnia”); z księdzem Wincentym, moim dawnym studentem, pojechałem tam w przeddzień Wigilii w 1992 roku. Wjechaliśmy do miasta już o zmroku, widok był przepiękny: we mgle i w światłach kolorowe domy jakby zbudowane z pierników. Uśmiechnięci ludzie i radosne ich zabieganie, dźwięki kolęd, duże choinki mieniące się wszystkimi kolorami tęczy. Może i wielu spośród tych ludzi zapomniało o zasadniczym „powodzie” świętowania, jednak atmosfera pokoju i szczęścia wprost była wyczuwalna. Pomyślałem wtedy, że przecież Pan Jezus obdarza nie tylko tych, którzy otwarcie się do Niego przyznają, w kręgu Jego zainteresowania jesteśmy wszyscy! I może uświadomienie sobie samemu konieczności tego szeroko otwartego Serca to jedna z najważniejszych lekcji, jakie otrzymałem na Boże Narodzenie.

Beata Krzemińska
Rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego