W sobotę skończył 17 lat, a w niedzielę wygrał złoty medal 96. PZLA Mistrzostw Polski w lekkiej atletyce we Włocławku. – Tak rodzą się wielkie talenty – krzyczał spiker. A Krzysztof Różnicki ze łzami w oczach cieszył się ze zwycięstwa w biegu na 800 metrów. Niedziela była ostatnim dniem mistrzostw we Włocławku.
– To był mój wymarzony prezent, spełniło się moje marzenie. Chcę się rozwijać i mam nadzieję, że moja kariera będzie się pięła do góry – mówił Różnicki. Zawodnik GKS Cartusii Kartuzy w sobotę świętował 17. urodziny i w perfekcyjny sposób wykorzystał nieobecność Adama Kszczota i Marcina Lewandowskiego. Faworytem był Michał Rozmys, który w piątek pokonał Lewandowskiego na 1500 metrów, ale młokos z Kaszub nie dał mu szans.
– Od początku udało mi się dobrze realizować taktykę biegu. Na ostatnich stu metrach czułem się bardzo mocny i wiedziałem, że mogę to wygrać – dodał Różnicki. I powiedział, że z Marcinem Lewandowskim nie miał jeszcze okazji rozmawiać, ale zamienił kilka słów z Adamem Kszczotem, jak o nim mówi „panem Kszczotem”.
Ostatni dzień 96. PZLA Mistrzostw Polski nieco storpedowała pogoda, bo po godz. 17 zaczął padać deszcz, a im dłużej trwały zawody, tym deszcz był mocniejszy. W ulewie świetnie spisał się m.in. dyskobol Bartłomiej Stój, który pokonał Roberta Urbanka i Piotra Małachowskiego.
– Rok temu też tak było, młody znowu nas przechytrzył. Trudne warunki, trochę loteryjne. Dziś można było zrobić sobie krzywdę, bo koło było bardzo śliskie i tartan też. Byłem trochę ostrożniejszy. Fajnie mi forma szła, myślałem, że zdobędą tego mistrza Polski, ale to jest sport. Trzeba się liczyć z atakiem z każdej strony – mówił Urbanek. Dyskobol nie ukrywa, że koncentruje się na przyszłym sezonie. – Za rok igrzyska, oby się odbyły, i wszystkie siły koncentrujemy w tamtą stronę – dodał.
– Wiedziałem, że jestem przygotowany na dalekie rzucanie. Udało się trafić w pogodę najlepszy rzut, bo akurat wtedy tylko delikatnie padało. W dwóch rzutach mocno mi noga odjechała, bałem się, że się przewrócę. Wszystko było, jak na szpilkach – komentował zwycięzca w rzucie dyskiem Bartłomiej Stój.
Ze śliską bieżnią świetnie poradzili sobie najlepsi polscy specjaliści na płotkach. Damian Czykier był najlepszy na dystansie 110 metrów, a Karolina Kołeczek na 100 metrów.
– Troszkę było ślisko, ale jak się ma dobre wkręty to tego nie czuć. A ja wymieniałem niedawno. Ale muszę powiedzieć, że dziś po raz pierwszy bałem się, że mogę tego nie wygrać. Przed pozostałymi mistrzostwami byłem w zasadzie pewniakiem, a dzisiaj musiałem być bardzo skoncentrowany, by zwyciężyć. Wiedziałem, że przeciwnicy są mocno przygotowani, a ja niespecjalnie jakoś trafiłem z formą w tym roku – mówił Czykier.
– Siódmy tytuł mistrzyni Polski, z którego bardzo się cieszę. To jest mój ostatni start i muszę zacząć rehabilitację, bo mam kłopoty ze stopą. Dzisiaj była walka tak naprawdę z samym sobą, bo ta stopa mnie bolała. Całkiem przyzwoity rezultat i naprawdę jestem z siebie dumna i zadowolona – dodała Kołeczek.
Szóste mistrzostwo Polski wywalczyła kulomiotka Paulina Guba. – Zastanawiałam się właśnie, który to złoty medal. Cieszę się, bo mistrzostwo Polski to jest moja ulubiona impreza i zawsze mam albo najlepszy wynik w sezonie, albo rekord życiowy. Czułam rano, że musi się zakręcić wokół tych osiemnastu metrów – mówiła Guba.
Wieczorem rywalizowali kulomioci – najlepszy był Michał Haratyk. – Po trzeciej kolejce już nie ryzykowałem wchodzenia do koła, bo było naprawdę niebezpiecznie, a ja prowadziłem. Nie chciałem doznać kontuzji, bo w takich warunkach o to nie trudno – mówił.
Mistrzostwo Polski wynikiem 55.28 obroniła dyskobolka Daria Zabawska, ale humorem nie tryskała. – Wiem, że jestem w dobrej formie, wiem, że mogę więcej i chyba to mnie stresowało, bo nie umiałam się dzisiaj dobrze sprzedać. Liczyłam na lepszy wynik, tym bardziej, że treningi ostatnio wychodziły mi bardzo dobrze – komentowała zawodniczka AZS UMCS Lublin.
Pozostałe złote medale ostatniego dnia wywalczyli: Joanna Kuryło i Mateusz Jopek w skoku w dal, Joanna Jóźwik w biegu na 800 metrów, Marlena Gola i Łukasz Krawczuk na 200 metrów, Szymon Kulka i Katarzyna Jankowska na 5000 metrów oraz sztafety 4×400 metrów – żeńska AZS AWF Wrocław i męska RKS Łódź. W klasyfikacji medalowej pierwsze miejsce zajęło Podlasie Białystok, przed AZS AWF Katowice i AZS UMCS Lublin.
Zawodnicy nie ukrywają, że świetnie czuli się przez trzy dni we Włocławku. 96. PZLA Mistrzostwa Polski organizowały Polski Związek Lekkiej Atletyki oraz miasto Włocławek i Lekkoatletyczny Klub Sportowy Vectra Włocławek, a sponsorami imprezy były m.in. firma ANWIL S.A. i PKN ORLEN.
– Włocławek jest świetny, mam nadzieję, że częściej będą tu organizowane duże imprezy. Bardzo ładny stadion i rewelacyjna publiczność – mówił Damian Czykier.
– Bardzo fajnie. Była bardzo dobra organizacja, fajny stadion i świetni kibice. Było ich dużo, wiedzieli kiedy klaskać, byli naprawdę świetni. Nie wiem, może przeszli jakieś przeszkolenie – żartowała Paulina Guba.
96. PZLA Mistrzostwa Polski
Włocławek 2020
Włocławska Akademia Aikido zaprasza
Policjanci z Włocławka wciąż pomagają na zalanych terenach
Żołnierze 8. Kujawsko-Pomorskiej Brygady Obrony Terytorialnej pomagają powodzianom