NaszWłocławek.pl

Włocławski Portal Informacyjny

Aneta Szczepańska

Judoczka, wychowanka klubu MKS Olimpijczyk Włocławek, wielokrotna mistrzyni polski.
Po zakończeniu kariery sportowej, trenerka judo i wychowawczyni młodzieży.
Igrzyska olimpijskie
Atlanta 1996 – Srebro 66 kg
Mistrzostwa świata
Makuhari 1995 – Brąz 66 kg
Mistrzostwa Europy
Bukareszt 2004 – Srebro 63 kg

Co jest Pani największą pasją?

Moją największą pasją jest sport a konkretnie judo. Całe moje życie kręci się wokół tej dyscypliny (znajomi, koleżanki, koledzy, szkoła i praca) Nie oznacza to, że zamknęłam się całkowicie tylko wokół sportu. Interesuje mnie jeszcze wiele innych dziedzin życia, lecz ze wzgl. czasowych „dotykam” ich powierzchownie .Cieszę się, że trafiłam w swoim życiu na dziedzinę, w której mogę się realizować.

Dzieci często mówią że chciały by być w przyszłości strażakami, policjantami, nauczycielami lub lekarzami. Czy miała Pani też takie marzenia i co zdecydowało jednak że wybrała Pani Judo?

Gdy jeszcze nie trenowałam judo moim marzeniem było zostać nauczycielką wychowania fizycznego. To było w 4 klasie szkoły podstawowej. Bardzo lubiłam sport, często startowałam w konkursach lekkoatletycznych czy innych zawodach sportowych. Dopiero, gdy trafiłam do judo w 5 klasie szkoły podstawowej moje horyzonty na sport trochę się zawęziły. Mówię trochę z uśmiechem na twarzy. Nawet bardzo. Po pierwszym treningu nic więcej się nie liczyło oprócz judo. Pewnie dlatego tak długo wytrwałam w tej dyscyplinie.

Do judo trafiłam poprzez ogłoszenie, które było umieszczone w SP nr 3 we Włocławku, do której chodziłam.

Co Panią szczególnie urzekło w judo?

Judo jest dyscypliną, która ma nieskończenie wiele rozwiązań. Chodzi o to, że cały czas człowiek się uczy. Jest takie piękne powiedzenie japońskiego mistrza judo Y.Yamashity : „Nie ma końca w uczeniu się judo” Tym powiedzeniem kieruję się w judo, niezależnie od tego ile już osiągnęłam.

Przepraszam ale gdy pomyślałem o wywiadzie z Panią to przypomniała mi się scena z filmu Seksmisja, kiedy to rzucony na podłogę przez kobiety Jerzy Stuhr wy powiedział w rozpaczy słynne słowa: „kobieta mnie bije”. Czy trenowanie Judo, w życiu takim codziennym, w czymś Pani czasami pomaga lub przeszkadza?

Judo traktuję jako jedną z dziedzin życia. Jest bardzo dobrą szkołą przygotowującą do życia codziennego. Judo pozwoliło mi przełamać pewne bariery, spowodowało, że jestem pewniejsza siebie, dzięki judo poznałam wielu wspaniałych ludzi, zwiedziłam wiele krajów, rozwinęłam się. Nie mam problemu, by iść np. o północy przez Włocławek. To nie jest forma chwalenia się, bo życie jest brutalne, ale jestem przygotowana w każdej chwili na najgorsze co powoduje, że swobodniej poruszam się po mieście. Mam pewną taktykę samoobrony, lecz mam nadzieję, że nie będę musiała jej stosować. Na pewno judo mi w tym pomaga.

O ile się nie mylę, judo wywodzi się z ju-jitsu.
Mistrz Jigoro Kano usunął z niego elementy niebezpieczne.
Czym się kierują zazwyczaj osoby trenujące judo? Potrzebą samoobrony czy filozofią jaką ze sobą ta sztuka niesie?

Rozpoczynając treningi judo nie kierowałam się formą samoobrony. Mnie osobiście podoba się filozofia judo. „Ju” – to łagodny, ustępliwy. „Do” – to droga. Jestem zafascynowana Japonią. Byłam tam 5 razy jako zawodniczka i za każdym razem mnie fascynowała. Zawsze odkrywam w niej coś nowego. Moim marzeniem jest jeszcze tam polecieć, ale już w roli trenera z moimi podopiecznymi. To drogi wyjazd, ale dla judoki warto choć raz w życiu odwiedzić Japonię i zapoznać się z kulturą japońską.

Czy każdy i w każdym wieku może trenować Judo?

Judo jest sportem dla każdego. Wiadomo, że im wcześniej się rozpocznie treningi tym lepiej. Dotyczy to głównie dzieci, które w przyszłości chcą sięgać laury na najważniejszych imprezach. Natomiast dla zdrowia nie ma większego znaczenia wiek, choć z doświadczenia wiem, że starsi szybko odpadają, już w wieku 15 lat.

Wiem że ma Pani bardzo dużo medali, dyplomów, pucharów itp.
Czy ma Pani do któregoś z nich jakiś szczególny, osobisty sentyment?

Każdy z moich medali zasługuje na szczególny sentyment. Począwszy od srebrnego medalu, który zdobyłam podczas eliminacji do Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży, aż do srebrnego medalu Igrzysk Olimpijskich z Atlanty. Zdobywanie każdego z nich było poprzedzone ciężką pracą, więc z każdego krążka się cieszę. Oczywiście medal olimpijski jest z najwyższej półki, ale bardzo mnie cieszyły medale Mistrzostw Świata, Mistrzostw Europy czy medale Mistrzostw Polski.

Zapisała się już Pani na stałe w historii naszego miasta jak i w naszych sercach.
Po zakończeniu kariery sportowej, po otrzymaniu medalu od Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, mogła by Pani spocząć na laurach, lecz Pani podjęła ciężką prace, taką pozytywistyczną, od podstaw, z naszą młodzieżą, z dalekosiężnym planem… Może Pani coś nam więcej zdradzić?

Pewną misję w swoim życiu sportowym spełniłam. Zdobyłam w sumie 100 medali w najważniejszych imprez krajowych i międzynarodowych. Teraz podjęłam się kolejnego wyzwania, jakim jest doprowadzenie swojego podopiecznego na podium olimpijskie. To bardzo duże wyzwanie. Wiem jak jest trudno, ale będę się starała to zrealizować. Mam bardzo fajną grupę dzieci, w którą inwestuję. Jeśli wytrzymają parę lat, to w 2020 r. będziemy mogli ich oglądać podczas Igrzysk Olimpijskich. To nie są słowa rzucane na wiatr. Oczywiście oprócz ich zaangażowania dużą rolę odgrywa środowisko, w którym się otaczają, rodzina, szkoła i wiele innych czynników. Dużym problemem jest również baza treningowa naszego klubu. To co się ostatnich dniach dzieje obok naszej sali treningowej jest nie do opisania. Tam trzeba po prostu być. Zainteresowanych serdecznie zapraszam na ul Ogniową 2.

Zapewne myślała Pani o tym lub miała Pani propozycje przeniesienia się do któregoś z dużych miast.
Co kierowało Panią że jednak została Pani z nami w naszym mieście?

Nie wiem dlaczego , ale mam sentyment do tego miasta choć jest bardzo specyficzne. Być może dlatego, że często wyjeżdżam i jako prawdziwy domownik tęsknię do swojego domu. Propozycję wyjazdu do innych miast dostawałam i dostaję już jako trenerka. Miałam nawet propozycję wyjazdu jako trener do Belgii, lecz to wiązałoby się z wyjazdem na parę lat. Zostaję we Włocławku, bo chcę popularyzować moją dyscyplinę w tym mieście i mam nadzieję, że w końcu znajdzie się osoba lub grono ludzi, którzy będą chcieli dla tego miasta zrobić coś pożytecznego, którzy nie będą widzieli tylko swojego stołka, na którym siedzą, ale pozostawią po sobie coś szczególnego. Włocławek zrobił krok do przodu. Sportowcy są nagradzani stypendiami sportowymi za medale Mistrzostw Polski, Europy i Świata. Dzięki temu ja również nie opuściłam tego miasta. Trenuję we Włocławku już 25 lat i szkoda, że Włocławek nie potrafi wykorzystać medalu olimpijskiego dla naszej młodzieży. Uczyńmy drugi krok. Stwórzmy warunki do trenowania a o wynik będziemy spokojni. Dzięki temu nikt by nie mylił Włocławka z Wrocławiem czy Wrocławkiem.

Podobno jest jakaś piękna legenda, o powstaniu judo, o śniegu, który pod swoim ciężarem spadł ze słabej i wiotkiej gałązki wiśni? Mogła by Pani ją opowiedzieć?

Rozpoczynając treningi słyszałam legendę o drzewku cienkim, które wytrzymało silną burzę właśnie dlatego, że było bardzo wiotkie. Natomiast drzewa, które były bardzo duże i mocne zostały wyrwane z korzeniami. Podobnie jest w judo, które polega na pewnych zasadach. Pierwsza z nich to „Ustąp a zwyciężysz” a druga to „Maksimum efektu przy minimum wysiłku” Obie polegają na wykorzystaniu siły i błędzie przeciwnika. To podstawa w nauce judo.

Bardzo dziękuje za rozmowę, życzę dalszych sukcesów i spełnienia marzeń!

Tomasz Popowski
29.03.2010